Życie czasami zaskakuje, a dostanie kolejnej szansy jest niczym dar od Boga.Najgorzej jej starać się, by tej szansy nie zaprzepaścić. Czasami resztkami sił próbujemy z tym walczyć i robić absolutnie wszystko by do tego nie doszło, ale czasem po prostu jest jak jest. Jeżeli chodzi o mnie, to ja zamierzam walczyć ze sobą, zrobić wszystko by codziennie stawac się lepszym człowiekiem i nie wiem jak to zrobię, ale wiem, że MUSZĘ i tu nie mam zamiar wstawiać żadnego "ale", tak po prostu musi być i tyle. Wczoraj nie najlepiej mi to wyszło w stosunku do mojej babci, którą przypadkiem zbyłam, przepraszam, ale naprawdę nie lubię jak ktoś jest za bardzo dociekliwy, wiem, że mogłam chociaż udawać i takie tam. Dziś zacznę od nowa i miejmy nadzieję, że nie nawalę ale naprawdę nie jest łatwo zmienić się w jeden dzień, zwłaszcza jak ma się geny po kims z rodziny, a ja jestem konfliktowa i uparta bo mojej mamie, tylko, że ja przynajmniej potrafię przyznać się do błędu, jeżeli coś zrobię, a nie zwalać na drugiego człowieka. Nie oznacza to jednak, że jej nie kocham ani coś w tym stylu, to nie jej ani nie moja wina, że taka jestem. Znaczy po części można przyznać, że moja bo jestem na tyle dużą dziewczyną, że mogę starać się to zmienić i właśnie to robię, tylko szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej. Musze się doszczędnie zastanowić nad moim życiem i wypisać dokładnie na karteczce co chcę tak naprawdę zmienić i poprosić znajomych by mi pomogli. Koniec tego, zobaczymy co dalej będzie.
Byłam wczoraj na zakupach i obleciałam cały Wrocław, mam dość, myślałam, że umrę na miejscu. Ale opłacało się i kupiłam sobie wiele rzeczy. Spodnie, trzy bluzki i dwa swetry, takich zakupów to ja nigdy nie robiłam, zazwyczaj kupowałam sobie tylko jedną rzecz albo wracałam z pustymi rękami, bo nic nie było w moim stylu, ale to było kiedyś, jeszcze jak byłam typem chłopczycy, teraz jest inaczej i chociaż ubieram się bardziej dziewczęcy to dalej czuję się jak tamta chłopczyca, ale juz mniej, staram się zmienić, nawet chciałam być plastikiem by to zmieni ć, ale doszłam do wniosku że plastik to dziewczyna, która nie wie jak używać mózgu, która jest spalona od solary a na twarzy ma kilogramy tapety. Tak, może ja też używam tapety ale nie aż tyle, lubię wyglądać chociaż czasem nie jestem w stanie do tego doprowadzić, bo nie mam humoru albo zły dzień, wtedy ubieram rurki i bluzę, nakłądam odrobinę fluidu, maluję oczy tuszem i tyle, zajmuje mi to ok. 15 min, a jeżeli mam humor i chcę wyglądac to potrafię stać przy lustrze nawet godzinę. Wtedy nakładam trochę kremu rozświetlającego, następnie na to fluidu i sypkiego pudru. Maluję oczy eye-linerem albo kredką, w zależności na co mam kaprys i maluję rzęsy mascarą. Prostuję włosy by idealnie były proste, tapiruję je odrobinę i spryskuję lakierem. Może efekt nie zawsze mi się podoba bo mam dziwne kaprysy, ale lepsze to niż jak jestem bez "tapety". Ugh, nie lubię niedziel, pewnie będe siedzieć w domu i się nudzić, a teraz idę oglądać "licealne matki", lubię to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz