niedziela, 10 lutego 2013

he's broken my heart

wszystko się zmienia, chciałabym żeby było jak dawniej, żeby pisał do mnie, nawet jeżeli nie odpisuje 5 minut, żeby czepiał się mnie,że nie chce z nim rozmawiać, że ie chce mieć z nim nic wspólnego. tylko że to nie było tak.boli mnie to, że role się odwróciły, a mi zaczęło zależeć, szkoda że pokazałam to zbyt późno, chyba za późno, mam wrażenie, że on przestał się interesować moją osobą, nie wiem czy to przez to,że tak długi czas go zlewałam bo bałam się cokolwiek poczuć, czy dlatego, że poznał mnie bardziej i wie o mnie już wszystko, co tylko możliwe, i to go odstraszyło. straszniejszy jest fakt, że ja.. chyba go pokochałam. dlaczego chyba? bo nie wiem czy to zwykłe uczucie, które może mi minie, czy to już miłość. niby mówią,że nie da się zakochać tak szybko, trzeba kogoś dobrze poznać, ale wydaje mi się, że znam go już a tyle, że mogłabym go obdarzyć mocnym uczuciem. nie wiem co mam o tym myśleć, wiem jedno, nie mogę przestać o nim myśleć. to jest silniejsze ode mnie, o czymkolwiek bym nie pomyślała, jego osoba przedziera się przez wszystko inne, i pochłania powoli mój mózg. ja wariuję, każda część mnie wariuję, chcę mi się płakać, i to solidnie, ale ie zrobię tego, bo wiem, że po wszystkim co się wydarzyło w moim życiu, mam siłę by walczyć, walczyć o to, by nie uronić żadnej łzy i nie pokazać swojej słabości.życie mnie za wiele nauczyło, i za wiele pokazało, żeby teraz płakać, przecież człowiek uczy się na błędach, prawda? chociaż jeszcze 3 miesiące temu nie przypuszczałam, że będę w stanie z dnia na dzień przestać kochać kogoś, a a drugi dzień pokochać kogoś innego. to wszystko jest jakieś chore, i niemoralne. to wszystko dzieje się tak szybko, że nie nadążam nad własnymi myślami, za biciem mojego serca, za samą mną. raz czegoś chcę, a zaraz się rozmyślam, chyba nie jestem normalna.. lubię jego towarzystwo, co ja mówię, uwielbiam jego towarzystwo, zawsze gdy jest obok mnie mam ochotę się do niego przytulić, i mimo, że wielokrotnie zwracał mi uwagę a to dlaczego tego nie robię, ja powtarzam, że nie wypada, a tak na prawdę coś mnie chamuje, nie pozwala mi tego zrobić, ze świadomością tego, że jeżeli będę tak robiła, to zadłużę się jeszcze bardziej, a przecież już wystarczająco cierpię. jego zapach przedostaję się moje nozdrza i nieustannie kieruję się w stronę serca, nawet gdy nie ma go gdzieś w pobliżu, czuję jego zapach, tak jakbym zapamiętała go, jak jakąś piosenkę, której mimo mojego gustu, siedzi non stop w mojej głowie, eeeeeeeeersz. co ty ze mną robisz? czasami chciałabym Ci powiedzieć co tak na prawdę czuję, co myślę, ale wiem, że nie mogę tego zrobić, bo co jeżeli odrzucisz to wszystko? moje serce złamie się na cząstki elementarne i odbierze mi wszystko, wiem, że sam fakt, że jesteś, że ze mną rozmawiasz, wiele dla mnie znaczy. boże, ratuj mnie. dopiero co wyleczyłam się z jednej miłości, nie chcę cierpieć z powodu drugiej, broń boże - nieodwzajemnionej, a przecież na pewno tak jest, inaczej nie traktowałby mnie tak jak robi to w tej chwili. to boli, rozrywa mnie, łamie wszystkie moje wnętrzności, sprawia, że powoli znikam, jakbym zaraz miała przestać istnieć, i mimo, że dalej mam ochotę wybuchnąć płaczem jak małe dziecko, nie zrobię tego, wciąż wiem, że muszę ze sobą walczyć, ze swoim bólem i cierpieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz