środa, 20 kwietnia 2011
don't forget.
Ostatnio moje całe życie niemal legło w gruzach. Mianowicie, wszystko potoczyło się z mojej winy. Pamiętam tylko nie przespaną noc i ten nie pokój, który zaprzątał moją głowę. Gdy w końcu udało mi się zasnąć, nagle rozległ się dźwięk budzika. - szlag. - pomyślałam, bo spałam ledwie dwie godziny, a musiałam wstać i przyszykować się do szkoły. Gdy wreszcie jakoś udało wygramolić mi się z łóżka, udałam się do łazienki by trochę się ogarnąć. Spojrzałam w lustro i widziałam tylko smutny wyraz twarzy, a także spuchnięte oczy od płaczu. Bałam się na siebie patrzeć, bo nigdy nie widziałam siebie aż tak przybitej. Łzy same próbowały mi się cisnąć do oczu, ale z trudem udało mi się je pohamować. Zjadłam śniadanie, wyszłam z domu i udałam się w kierunku przystanku, gdzie jak zwykle czekała na mnie koleżanka. Jak każdego ranka przed szkołą, szłyśmy na "kamień" aby sobie zapalić. Nie miałam siły, by wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem. Ona tylko patrzyła na mnie i ciągle wypytywała czy coś się stało, gdy wręcz zapewniałam ją że jest w porządku. - Właśnie widzę. - odparła i przytuliła mnie z całej siły. W dalszym milczeniu usiadłyśmy, na "kamieniu". Wyciągnęłam z paczki papierosa, następnie go zapalając. Zaciągnęłam się raz, drugi, trzeci. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zmieniłam tapetę na zdjęcie mojej kuzynki. Gdy już łzy przestały mi lecieć, znowu przypomniałam sobie fragment minionego dnia ponownie wybuchają płaczem. - Nie jesteśmy już razem. - w końcu wydobyłam z siebie głos a następnie rzuciłam telefonem w drzewo z naprzeciwka. - Co?! Dlaczego? - spytała koleżanka. - Masz chusteczkę? - wolałam raczej nie odpowiadać na to pytanie, ale kiedy wzięłam od Niej chusteczkę i wytarłam nią łzy, w końcu wydukałam. - Bo jestem pojebana? - Inaczej tego ująć nie mogłam, to była własnie prawda. Już o nic nie pytała, widziała, że nie mam siły by móc dalej kontynuować ten dialog. Zebrałyśmy się i miałyśmy już iść do szkoły, kiedy przypomniało mi się, że mój telefon w dalszym ciągu leży obok drzewa w które nim rzuciłam. Obok leżała bateria a obudowa znajdowała się nie co dalej. Poskładałam telefon jedną całość, a kiedy go włączyłam, gałki oczne o mało co nie wyleciały mi z oczu. Jeszcze za nim zdecydowałam się nim rzucił, zmieniłam tapetę na zdjęcie mojej kuzynki, której teraz tak mi strasznie brakowało, a w zamian za to ponownie miałam ustawione Jego zdjęcie. - niemożliwe. - pomyślałam, ale po chwili namysłu doszłam do wniosku, że zapomniałam, że w moim telefonie znajduję się funkcja 'shake' i nawet najmniejszy ruch telefonem powodował zmianę tapety lub piosenki, jeżeli leciała takowa w tle i najwidoczniej w czasie lotu musiała mi się przemienić, no cóż. Gdy tylko dotarłyśmy pod gabinet, wszyscy od razu zwrócili się do mnie. - Co Ty taka nie wyspana? - Położyłam się dość późno spać. - nic już nie odpowiedzieli, uwierzyli w tak perfidne kłamstwo, a moje oczy aż święciły się dowodząc, że kłamię. Ale nie miałam ochoty na spowiedź. Resztę dnia jakoś przebolałam, ale udało mi się już bez napadu płaczu albo jakichkolwiek tego typu rzeczy, nawet zostałam na wszystkich lekcjach, gdyż nie miałam żadnej energii by zwiać, po mimo że mój dom znajduje się dość blisko szkoły, a ja miałam ochotę jebnąc na łóżko i przenieść się w krainę marzeń. Tylko tyle pamiętam z tego dnia, wszystko dokładnie i szczegółowo, chociaż jakoś mnie to bardzo nie zadowala. Na szczęście dziś już jest lepiej, nie zerwaliśmy. To była taka chwila mojej własnej słabości i wyolbrzymienia, że to już koniec. Może i są momenty w których dochodzi do drobnych kłótni, ale jak to ktoś ki zawsze powtarza " czasami trzeba się pokłócić, by móc nauczyć się błędach, dzięki kłótni dowodzimy, że zależy nam na sobie ". Może i jest w tym odrobinę prawdy, ale nie zawsze kłótnia jest dla nas czymś dobry gdzie wnioskujemy gdzie popełniliśmy błąd. Mimo wszystko staram wierzyć się w lepsze jutro. Daję radę, a jak narazie nieźle mi się powodzi. Coraz więcej się uśmiecham i mam nadzieję, że takich dni będzie więcej, bo to wszystko dzięki jedynej osobie, która jest dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz