niedziela, 30 grudnia 2012
what's going on?
czasami trudno doszukać w sobie jakieś uczucia. mam beznadziejnie mieszane uczucia. możliwe,że mi zależy ale nawet sama tego nie wiem. nie wiem czy cokolwiek wiem. wiem,że tęsknię, ale nie wiem czy tęsknota ma coś wspólnego z zależnością. a może tylko tęsknię,ale wcale mi nie zależy? może zależy mi tylko na jego towarzystwie,ale na niczym więcej? a może po prostu chcę tylko,żeby był, bo czuję się przy nim dobrze.. nawet ja sama nie potrafię tego stwierdzić, mimo, że to moje uczucia i ja powinnam wiedzieć czego chcę, tylko problem jest w tym,że nie wiem. to taki paradoks. a co jeżeli sobie coś tylko wmawiam? mam taką ochotę do niego zadzwonić, ale nie mogę tego zrobić, chociażby z tego powodu, że chcę pokazać,że nie będzie ze mną łatwo,że nie jestem do złamania, i nie będę robiła tego czego on chcę, a może po prostu dlatego,że nie mam ochoty z nim rozmawiać? dlaczego kobiety są tak niezdecydowane? ciągle patrzę tylko na ten telefon i zastanawiam się czy to zrobić, czy zadzwonić, albo chociaż żeby napisac tego pieprzonego sms-a. chcę mi się płakać, też nie wiem dlaczego. nie wiem czy spowodowane jest to tym,że mam wahania nastroju bo akurat teraz przechodze comiesięczną kobiecą,że tak to ujmę 'fazę' czy może dlatego,że po prostu czuję,że musze się wyplakać. najgorsze jest to,że nawet nie wiem z kim o tym porozmawiac, i co chciałabym powiedzieć. nie oczekuję pomocy, umiem sobie radzić, chciałabym, żeby po prostu ktoś mnie najzwyczajniej wysłuchał. jeszcze 2 miesiące temu byłam zakochana bez opamiętania, i myślałam że już nigdy nie pozbęde się tego uczucia, wystarczyło tylko to,że na mojej drodze pojawił się ktoś nowy, może nie rozmawiamy ze sobą jakoś specjalnie długo, dla mnie liczy się fakt,że jest i nieważne czy milczymy,czy się kłócimy, czy może wydawać się,że jestem o coś zła,ale w głębi duszy skaczę z radości,że siedzi obok mnie, a gdy tylko mnie dotyka czuję się jak w siódmym niebie,może to głupie,ale.. chyba pójdę już spać, za dużo myślę, nie mogę, bo mnie to jeszcze bardziej dołuje.
piątek, 28 grudnia 2012
hehe
zbliża się nowy rok,a więc trzeba zacząć coś od nowa, przekreślić kilka spraw i zacząć jakoś żyć, nie patrzeć w tył. chociaż wiem,że to nie będzie trudne i wiem,że obiecywałam sobie to co rok, mam nadzieję,że tym razem mi się uda, wierzę w to głęboko chociaż nadzieja matką głupich jest. co tam,mogę i być głupia, najważniejsze jest to aby być i czuć się szczęśliwym.. w sumie pomału odczuwam to szczęście, dzięki jednemu panu, przy którym czuję się dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie. dziwne uczucie, nie znamy się zbyt długo, ale cos w nim jest, i chociaż boję się trochę się tego doświadczyć, to i tak chcę podjąć się ryzyka. boję się zostawić za sobą przeszłość, bo wiem ile było w nim radości, nieważne jest to,że było w tym więcej cierpienie, przecież w życiu powinno pamiętac się tylko te dobre rzeczy,prawda? na prawdę się staram by było okej, ale to mnie czasami przerasta,aż za bardzo. ale ile można się mazac i rozpaczać nad sobą? jedyną rzeczą w która sobie lubie i podziwiam jest to,że potrafie ukryć nawet najgorszy przedzierający mnie ból, może to nie czyni ze mnie 'dobrej aktorki' tylko ochrania mnie prze współczującymi ludźmi, nie lubie gdy ktoś mówi mi,że 'będzie dobrze' skoro dobrze wie,że tak nie będzie. skąd ktoś może wiedzieć jak ja się czuję? to według mnie nienormalne. oczywiście bywaly momenty,że nie potrafiłam wytrzymać i pokazywałam swój ból.. przeważnie wole rozpaczac sobie w samotności, może to źle z mojej stronie,ale tak jest lepiej, polubiłam cierpienie, jakoś przez ost 1,5 roku cierpienie było moim przyjacielem. 2013 roku, proszę bądź wspaniały,wiele nie wymagam.
niedziela, 30 września 2012
love suck
Nie mam siły już na nic. Wszystko skończone, zostałam sama. Wiem,że już nigdy nikomu nie zaufam,dlatego chyba zostanę stara panną z kotem. Faceci to chuje, i ta teoria się nie zmieni. Nieważne czy powie, że on taki nie jest, każdy facet kłamie. Przez pierwsze dni moje serce miało chyba wszystko gdzieś, może nie było do końca oswojone z faktem,że to już koniec albo po prostu miało nadzieję, że jego druga połówka jeszcze wróci. Ale po tak długim czasie zaczeło tęsknić, a skoro tęskni to i cierpi, ten ból doprowadza mnie do płaczu. Nie mogę jeść, nie mogę spać, a ja już zasnę to mam dziwne sny, nie mogę normalnie funkcjonować, myślałam, że to wszystko jest jakoś łatwiejsze, ale chyba bardzo się myliłam. Miałam okazję być z kimś innym, ale nie potrafię, boję się związków, boję się miłości, i tak wystarczająco już swoje wycierpiałam. Teraz czas się bawić, wyszaleć. Dobra może brakuję mi tego by ktoś mnie przytulił, pocieszył, był jak tego potrzebuje i wspierał, ale nie chcę robić tego na chama, skoro ani ja ani moje serce razem tego nie chcemy. Mam nadzieję, że jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. Być może jestem głupia, ale żeby normalnie żyć przeprowadziłam się do matki. Inny kraj, inny język, inne otoczenia, inna szkoła, to wszystko w sumie sprawia, że nie myślę o problemach, ale z drugiej strony się stresuję. Co prawda mam tu wiele przyjaciół którzy mnie rozumieją i ich początki wyglądały tak samo. Każdy musi to jakoś przejść, nieważne jak ciężko będzie. Przez miłość stałam się silniejsza na wszystko. Przestałam się bać moich lęków, jestem silna i nie jestem już tak wrażliwa, potrafię trzymać ból w sobie i udawać, że wszystko jest w porządku. Jednak ludzie mają rację, wygląd nie ma nic do tego co masz w środku. Na zewnątrz możesz być szczęśliwy, uśmiechnięty, ale to tylko pozory, w środku zaś placzesz, cierpisz, krwawisz, to taki paradoks. Wszystko się zmienia,to nie świat się zmienia to tylko ludzie się zmieniają. Jak można być takim bezuczuciowym? Nie mam jakoś weny,ani siły, sama nawet nie wiem co piszę, jestem roztrzęsiona, wolałabym nie istniec a tymczasem pozostaje mi tylko cierpieć na tym bezdusznym świecie.
środa, 15 lutego 2012
jebać
heh, wiele się wydarzyło a dawno tu mnie nie było. zacznijmy od tego,że zaczęłam znowu z nim być i do tego czasu już nie być, chujowo, wiem. ale kocham go, nie umiem być jego przyjaciółką, tak bardzo bym chciała,ale nie potrafie, tym bardziej nie chce go stracić, ten jebany tydzień był dla mnie taki ciężki,nie umiałam się pozbierać, a wczoraj? wczoraj były walentynki, od dwóch tygodnii planowałam to spotkanie, wyobrażałam sobie jak będzie i wyglądało, i co? NIC,kurwa. od 11 czekałam jak głupia, by tylko zadzwonił,że już wyjeżdża, specjalnie nie poszłam do szkoły, i czekałam o 13 aż tylko przyjedzie, z każdą zbliżająca sie godziną czułam takie szczęście,chociaż wiedziałam,że to by było zbyt piękne aby było prawdziwe. gdy już było po 16,załamałam się totalnie, dzwoniłam do niego dokładnie 26 razy,ale telefon wciąż był wyłączony. byłam tylko z Kamilą u lekarza, siedziałam w tej poczekalni, a łzy same cisnęły mi się do oczu, kiedy tylko zadzwonił telefon, podskoczyłam,ale gdy zobaczyłam tylko,że to CZARNA dzwoni,znowu się załamałam. obok mnie siedziała jakaś pani z dzieckiem, dała mu lizaka w kształcie serca. chłopczyk miał może z 3 latka, i chodził do żłobka. zapytała go, od kogo dostał tego lizaka, i powiedziała,że pewnie od Martynki, on powiedział,że nie, gdy ona powiedziała coś w stylu, A MOŻE TY JEJ NIE KOCHASZ? już totalnie nie wytrzymałam,chciałam stamtąd iść, miałam dosyć, moje oczy były tak spuchnięte i czerwone, a ból rozdzierał mnie od środka, ludzie wokół mówili tylko o miłości, chciałam uciec, jak najdalej. po powrocie do domu padłam tylko na łóżko, i zaczęłam ryczeć, moje ręce były całe od rozmazanego tuszu, było mi nie dobrze, i bolała mnie głowa, nikt nie wiedział co sie ze mną dzieje, nawet mój ojciec. zadzwoniłam tylko do matki, by weszła na skejpa, byłam cała zapłakana. gdy juz sie połączyłyśmy zapytała od razu co sie stało, bo własnie szorowała dywany i się wystraszyła, powiedziałam jej o co chodzi i przeprosiłam,że ją oderwałam od sprzatania. pomogła mi troche, gdy sie uspokoiłam, przyszedł tato i na nowo zaczął ten temat, znow nie wytrzymałam, wybuchłam płaczem, nie dawałam rady, ból przedzierał każdą cząstkę mnie. później się dowiedziałam,że Ty tak na prawdę wyjechałeś do mnie. i może rzeczywiście miałeś zepsuty telefon,albo nie trafiłeś,nie wiem. cokolwiek się stało,martwię się o Ciebie,nie daje sobie rady, gdy tylko patrze na Twoje zdjecia, albo o Tobie pomysle, od razu uruchamia mi sie płacz, własciwie cały czas płacze,bo cały czas o Tobie myśle, gdzie jesteś? potrzebuję Cię.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)